Zbigniew Pęckowski

Jakże często się zdarza, iż człowiek nie związany z jakimś miejscem urodzeniem, człowiek-przybysz, pokocha to miejsce tak mocno, że poświęci mu całe swoje dorosłe życie, swój czas i swoje marzenia i że człowiek ten nie potrafi żyć i tworzyć w innym miejscu. Takim człowiekiem był Zbigniew Pęckowski, prawnik z wykształcenia, adwokat z zawodu, historyk z zamiłowania. Przybył do Miechowa w 1934 roku jako młody adwokat i nie opuścił go z wyjątkiem lat spędzonych w niemieckich obozach koncentracyjnych-aż do śmierci w 1980 roku.
Urodził się w Rzeszowie 4 listopada 1905 roku jako syn Jana Pęckowskiego i Stanisławy z Kasiewiczów Pęckowskiej. Ojciec Jan Pęckowski był nauczycielem w gimnazjach i innych szkołach śred-nich w Krakowie, Rzeszowie i Chrzanowie a także wielkim społecznikiem (np. jako prezes Towarzystwa Szkoły Ludowej w Rzeszowie założył przeszło 50 czytelni wiejskich, bibliotekę w Rzeszowie, brał udział w akcji plebiscytowej na Śląsku w 1921 roku, prowadził tajne nauczanie, odczyty itp.). Był autorem „Dziejów miasta Rzeszowa do końca XVIII wieku”, ogromnej monografii Rzeszowa obecnie dostępnej jedynie chyba tylko w bibliotekach naukowych. Opracował historię Chrzanowa, Trzebini, Jaworzna, był też autorem kilkunastu drobnych publikacji z historii Rzeszowa. To po nim Zbigniew Pęckowski odziedziczył zainteresowania historyczne i umysł szperacza archiwisty. Brat Jana Pęckowskiego, a stryj Zbigniewa, ks. dr Michał Pęckowski był profesorem na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego i autorem m. in. książki „Józef Olechowski, archidiakon i sufragan krakowski”.
Zbigniew Pęckowski studiował prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim; odziedziczywszy talent malarski po swej matce Stanisławie, zaczął też studia malarskie, które jednak przerwał, choć potem nieraz sięgał po pędzel czy pastele i pozostawił sporo obrazów, głównie pejzaży Tatr i Beskidów, choć także rodzinnych portretów, starych kościółków i kościoła miechowskiego. Po ukończeniu w 1928 roku Wydziału Prawa i zdanym egzaminie adwokackim, zjawił się – jak wspomniano – w Miechowie, gdyż akurat tu krakowska Rada Adwokacka wyznaczyła mu siedzibę wykonywania zawodu. Nie przypuszczał chyba wówczas, że Miechów stanie się jego przeznaczeniem. A stał się za sprawą młodej i pięknej, czarnowłosej kobiety, Haliny Fihelówny, którą Zbigniew poznał, pokochał i z którą ożenił się w 1936 roku.
Po wybuchu wojny nadal prowadził kancelarię adwokacką. Kiedy w marcu 1943 roku po wielkiej wsypie, rozpoczęły się w Miechowie coraz liczniejsze aresztowania przez gestapo mieszkańców miasta podejrzewanych o przynależność do ruchu oporu lub o współpracę z nim, część osób zdołała uciec, wielu zostało aresztowanych. Wśród tych drugich znalazł się Zbigniew Pęckowski, aresztowany 17 marca pod zarzutem finansowania i kolportowania prasy konspiracyjnej. Po przesłuchaniach w areszcie w Miechowie a potem na Montelupich w Krakowie, połączonych m. in. z wieszaniem za wykręcone ręce u sufitu i biciem, 15 czerwca 1943 roku został wywieziony transportem do Konzentrationslager Auschwitz.
Tam spędził jako więzień nr 124748 z naszywką „P” w czerwonym trójkącie na pasiaku ponad rok pracując jako pielęgniarz (pfleger) w szpitalu obozowym. Pod koniec 1944 roku razem z innymi więźniami został przewieziony do obozu Oranienburg-Sachsenhausen, a następnie przez obóz w Stuttgarcie do Dory, strasznego obozu koło Nordhausen w Turyngii. Tam został uwolniony przez aliantów w kwietniu 1945 roku. Po pobycie w szpitalu amerykańskim i pełnieniu przez jakiś czas funkcji sędziego międzynarodowego sądu obozowego, po krótkiej rozterce czy jechać na Zachód czy wracać do kraju, zdecydował wrócić do domu, do żony i małej córeczki. 27 lipca 1945 roku był już z powrotem w Miechowie.
Do przeżyć związanych z pobytem w obozach nie wracał nie wracał przez wiele lat, przez wiele lat nie potrafił o nich mówić. Widać było, że pozostawiły bardzo głeboki ślad. Dopiero po prawie 30 latach spisał je (dzięki notatkom poczynionym na gorąco w szpitalu w maju 1945 roku) i opublikował, naprzód w postaci dwóch artkułów w Przeglądzie Lekarskim „Oświęcim” zeszyt 1/1972 – „Blok 19 szpiatala obozowego w Oświęcimiu I, relacja pielęgniarza” oraz „Relacja pielęgniarza ze szpitala obozowego w Dorze”. Kolejną pozycją, szerzej opisującą stosunki panujące w obozach od wiosny 1943 roku a w szczególności pracę rewiru szpitalnego, pozycję będącą szczegółowym opisem własnych przeżyć, jest wydana w 1974 roku przez Wydawnictwo Literackie w Krakowie książka „Dobre komando”. Jak sam zaznaczył w przedmowie książki, o przeżyciu przez niego obozów zadecydowało to, że dzięki pomocy innych więźniów, otrzymał lżejszą pracę trafiając do lepszego komanda. Stąd wziął się tytuł książki, poświęconej pamięci tych wszystkich więźniów, którzy nie przeżyli.
Po wojnie Zbigniew Pęckowski wrócił do zawodu adwokata i wykonywał go aż do emerytury, na którą przeszedł w 1977 roku. Prowadził głównie sprawy cywilne, spraw karnych nie lubił a wynikało to właśnie chyba z jego przeżyć obozowych. Był bardzo dobrym prawnikiem i choć z biegiem lat nabierał do swojej pracy zawodowej coraz większego dystansu – bo zaczynała go pochłaniać coraz bardziej historia – zawsze starał się pomagać ludziom. Doceniali to klienci i jakkolwiek jego kancelaria nie była duża w sensie ilości spraw, to klienci ci zawsze przychodzili do niego ze swoimi sporami i problemami. Jego wiedzę, kulturę słowa i zasady etyki adwokackiej, zawsze doceniali sędziowie, prokuratorzy i koledzy adwokaci. Już w latach 40-tych ujawniły się zainteresowania historyczne Zbigniewa Pęckowskiego. Historią Miechowa i jego okolic zainteresował się po zetknięciu z „Liber beneficiorum” Jana Długosza. Stwierdził wówczas, że Miechów nie ma swej monografii, żadnego opracowania historycznego, że o Zakonie Bożogrobców, tak ważnym przecież dla powstania i rozwoju miasta, nikt nic dokładnie nie wie. Zaczął studiować materiały źródłowe, średniowieczne i późniejsze dokumenty, akty nadania, księgi ławnicze, statuty i inne, „Miechovię” Nakielskiego, spędzał wiele dni w bibliotekach, sprowadzał książki, korespondował. Pierwsza publikacja dotycząca historii Miechowa ukazała się w 1962 roku w Małopolskich Studiach Historycznych i nosiła tytuł „Nieznane dokumenty miechowskie”. Po kilkunastu latach ciągłych studiów ukończył ogromną, o charakterze naukowym monografię Miechowa „Miechów – studia z dziejów miasta i ziemi miechowskiej do 1914 roku”. książka została wydana w 1967 roku, także przez Wydawnictwo Literackie, przy pomocy Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Miechowskiej oraz władz miasta i powiatu. Jest to jak dotąd jedynie tak poważne opracowanie historii Miechowa, z którego czerpią wiedzę nie tylko mieszkańcy miasta i jego miłośnicy ale także historycy zajmujący się zbliżoną problematyką. Przez wiele lat książka obecnie wyczerpana stanowiła najlepszy prezent dla osób interesujących się Miechowem czy Miechów odwiedzających. Dotąd stanowi niewyczerpane źródło informacji o mieście, i jego mieszkańcach, bożogrobcach. Oprócz „Miechowa” pozostawił kilka mniejszych prac; ich maszynopisy znajdują się w zbiorach między innymi Biblioteki Jagiellońskiej, Biblioteki Narodowej w Warszawie, Biblioteki KUL w Lublinie. Są to:

  • Księgozbiór bożogrobców miechowskich – 1979 r
  • Życie wewnętrzne i działalność bożogrobców miechowskich – 1968 r
  • Zabytki ziemi miechowskiej – 1979 r
  • Bibliografia ziemi miechowskiej – 1978 r
  • Zabytki Miechowa, Pieczęcie ziemi miechowskiej i inne.

Choć nie był historykiem z wykształcenia, do niego zwracano się o opracowanie haseł do Encyklopedii Katolickiej: „Stanisław Bieda z Łowicza” oraz „Bożogrobcy w Polsce” a także do Słownika Biograficznego „Muratowicz Wacław”.
Polskie Towarzystwo Historyczne wysoko oceniło pracę „Osadnictwo i własność ziemska w ziemi miechowskiej do końca XVIII wieku”. Praca ta w 1974 roku została nagrodzona nagrodą 2 stopnia w konkursie na prace historyczne.
Pozostawił w maszynopisie swa trzecią książkę „Dzieje ziemi miechowskiej do końca XVIII wieku”. Praca ta została wydana dopiero po jego śmierci pod tytułem „Ziemia Miechowska”. Została przygotowana do druku przez historyków pod kierunkiem prof. Dr Feliksa Kiryka a wydana 1992 roku przez Wydawnictwo „Secesja” w Krakowie przy pomocy Miechowskiego Towarzystwa 1163 Roku. Pracy historyka poświęcał większość swojego wolnego czasu, słowa zachęty otrzymując od swej żony, która choć chora, stworzyła mu w domu warunki ciszy i spokoju tak potrzebne w tej pracy, pomagała przepisywać niezliczone arkusze na maszynie, cieszyła się z każdego sukcesu. Poświęcał też dużo czasu pracy społecznej, działał w wielu organizacjach i towarzystwach. Przez kilka kadencji był radnym miasta i powiatu miechowskiego pracując w komisjach kultury. Był członkiem Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego, Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Mie-chowskiej, Polskiego Towarzystwa Historycznego, był społecznym opiekunem zabytków, działał w Zrzeszeniu Prawników Polskich, organach samorządu adwokackiego i wielu innych. Brał udział w wielu spotkaniach, zjazdach, różnych inicjatywach lokalnych. Zawsze starał się służyć miastu i ludziom. Był bardzo dobrym mężem i ojcem. Bardzo opiekował się żoną szczególnie w ostatnim okresie jej życia, a zmarła w 1973 roku nie doczekawszy wydania „Dobrego Komanda”. Dwóm córkom przekazał wiele swych pozytywnych cech, wiele ze swej bogatej wiedzy, uczył je tolerancji dla ludzi, przekazywał jak kochać przyrodę. Starsza Agnieszka została architektem, pracuje na Politechnice Krakowskiej. Młodsza Maria jest adwokatem, wykonywała zawód w Miechowie , teraz w Krakowie. Jak widać każda z nich przejęła po nim jakąś część uzdolnień.
Na codzień był człowiekiem niezwykle kulturalnym, spokojnym, o dużym uroku osobistym. Od czasu wojny dość zamknięty w sobie, potrafił jednak ze swadą opowiadać na różnych zebraniach, spotkaniach np. w szkołach z młodzieżą, o swej pracy, o Miechowie, o zakonie, kościele miechowskim. Widać było, że kocha to miasto i swą pracę, że stara się jak najwięcej wiadomości zebrać i jak najwięcej ich potem przekazać innym. Kochał przyrodę, pracę w ogrodzie, las, góry, w młodszych latach spędzał wiele czasu na wycieczkach głównie po Beskidach.
Miechów odwdzięczył się mu nadaniem jednej z ulic jego imienia (podobnie jak Chrzanów jego ojcu). Jego imię nosi koło PTTK w Liceum Ogólnokształcącym im. Tadeusza Kościuszki.
Za życia był odznaczany różnymi odznaczeniami np. odznaki za zasługi dla Ziemi Krakowskiej i Kieleckiej, Złota Odznaka PTTK, Złota Odznaka ZPP, medal 30-lecia, Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski itp.
I choć od jego śmierci 3 października 1980 roku minęło już wiele lat, wielu ludzi w Miechowie pamięta wysokiego, szczupłego, przystojnego i eleganckiego pana. Szkoda tylko, że nie doczekał zmian dokonanych w kraju w 1989 roku a także inwestytury Zakonu Rycerskiego Grobu Bożego w Jerozolimie w Polsce i uroczystości odbywających się w Miechowie z udziałem Kawalerów Grobu Bożego z całego świata. Pewnie byłby jednym z nich.

Maria Pęckowska